Globalni gracze postawili na największy rynek płatności zbliżeniowych w kontynentalnej Europie – zauważa Sebastian Ptak z Blue Media.
W ostatnich dniach Samsung i Google oficjalnie potwierdzili, że do końca roku wprowadzą swoje płatności mobilne w Polsce. Polska jest jednym z największych w całej Unii Europejskiej rynkiem płatności zbliżeniowych, a po Brexicie będzie największym. Płatnicze technologie mobilne, które proponują Samsung i Google, to nic innego jak rozwinięcie idei kart zbliżeniowych, dobrze przyjętych na polskim rynku.
Na razie Samsung Pay i Android Pay działają w kilku zaledwie krajach, takich jak USA, Wielka Brytania, Korea Południowa i Singapur. Kolejnym rynkiem ma być właśnie Polska.
Cieszy fakt, że globalni gracze widzą potencjał polskiego rynku. Trudno im jednak będzie konkurować z kartowymi płatnościami zbliżeniowymi. Korzystając z karty zbliżeniowej nie trzeba nawet jej wyjmować z portfela, by dokonać płatności. Samsung Pay czy Android Pay zmieniają nośnik, ale schemat działania (przyłożenie nośnika do terminalu) i źródło pieniądza (bank) jest niezmienne.
Rywalizacja firm technologicznych i banków nie dotyczy tego, kto jest „dostarczycielem” pieniądza, ale o „ostatni krok” w obsłudze płatności. Samsung i Google będą musieli sporo zainwestować w działania marketingowe, by przekonać Polaków do porzucenia karty na rzecz telefonu z aplikacją. Zwłaszcza, że na naszym rynku coraz lepiej radzi sobie system płatności mobilnych BLIK.
Postawienie na Polskę może być odebrane jako nobilitacja dla naszego rynku technologicznego. Zauważono to, o czym my wiemy od dawna. Polski rynek płatności jest jednym z najbardziej rozwiniętych technologicznie na świecie, m.in. dzięki rozwiązaniom takim jak Pay by link, przelewy na telefon, przelewy natychmiastowe czy właśnie płatności zbliżeniowe. Zachodni konsumenci dopiero się o nich dowiadują, a u nas wykorzystywane są od lat.