Publikując książki, cyfrowi twórcy z rozpoznawalnym nazwiskiem oraz zaangażowaną społecznością coraz chętniej korzystają z self-publishingu, który staje się dojrzałym ekosystemem usług. Dla ambitnych, choć jeszcze mniej znanych autorów, rozwiązaniem są platformy do publikacji e-booków.
Pięćdziesiąt twarzy Greya, książka z list bestsellerów, która w Wielkiej Brytanii ustanowiła rekord jako najszybciej sprzedający się paperback wszechczasów, pierwotnie została wydana samodzielnie przez autorkę w formie e-booka w czerwcu 2011 roku. Sukces tej książki zmienił postrzeganie self-publishingu.
Ostatnia dekada to dynamiczny i stały wzrost liczby książek wydawanych w modelu self-publishingu. Firma Bowker, która dostarcza informacji bibliograficznych w branży wydawniczej, w 2011 roku zarejestrowała
Dziś self-publishing jest atrakcyjną opcją dla wielu autorów, zwłaszcza tych, którzy chcą wziąć pełną odpowiedzialność za projekt. Własna książka wzmacnia wizerunek eksperta, a jednocześnie może być ważnym źródłem pasywnego dochodu.
Dla kogo jest self-publishing?
Teoretycznie dla wszystkich. W praktyce to znakomite rozwiązanie dla autorów bądź twórców cyfrowych, który zgromadzili wokół siebie lojalną i zaangażowaną społeczność w mediach społecznościowych. Dzięki temu mogą sprzedawać bezpośrednio przez własną stronę internetową. Twórca musi być postrzegany jako autorytet w danej dziedzinie. Ekspert, który dostarcza czytelnikom pewną wartość. Książka musi być tematycznie związana z profilem i kompetencjami autora, brak spójności może poważnie zaważyć na sukcesie książki. I najważniejszy element, czyli własna platforma komunikacyjna – strona, kanał YouTube lub blog, poprzez które twórca ma kontakt ze społecznością. W istocie największą wartością jest baza e-mailowa, która zapewnia influencerowi niezależność od zasięgów Facebooka czy konieczności kupowania reklam.
Michał Szafrański, autor poradnika Finansowy ninja, w latach 2016-2020 sprzedał 100 tys. egzemplarzy swojej książki. Wydał ją i promował samodzielnie. Sprzedaż prowadził wyłącznie przez własny sklep internetowy. – Bez cienia udawanej skromności mogę powiedzieć, że udało mi się utrzeć nosa wszystkim tym, którzy twierdzili, że „self-publishing w Polsce nie ma prawa się udać”, że „lepiej było wydać z tradycyjnym wydawcą” i że „nie sprzedasz nakładu i będziesz obniżał cenę” – pisał na blogu. Szafrański od lat dokumentuje proces wydawania książki i obficie dzieli się doświadczeniem z zakresu self-publishingu.
Szafrański, zanim wydał książkę, zbudował rozpoznawalność i zyskał zaufanie jako bloger piszący na temat finansów osobistych. W jego ślady poszło wielu youtuberów czy blogerów, którzy wydając książkę mogli zdyskontować swoją popularność. Sam Szafrański twierdzi, że do self-publishingu zachęcił ponad setkę autorów i trwale wpłynął na rynek wydawniczy w Polsce.
Przykładem jest Radosław Kotarski, znany youtuber, który założył wydawnictwo Altenberg, w którym wydaje nie tylko własne książki, ale też pozycje czołowych polskich twórców cyfrowych, takich jak Paulina Mikuła, Arlena Witt czy Ewa Grzelakowska-Kostoglu (Red Lipstick Monster). Wprowadzając na rynek 3 książki, sprzedał je w nakładzie ponad 115 tys. egzemplarzy, uzyskując w cztery miesiące 7 milionów złotych przychodu.
Na barkach autora spoczywa długi proces wydawniczy: redakcja, korekta, skład i druk książki. A także magazynowanie towaru, obsługę zamówień online i wysyłkę paczek. Dziś poszczególne czynności można zlecić freelancerom lub wyspecjalizowanym firmom, zwłaszcza, gdy mówimy o dystrybucji.
Znaczenie mają jednak, a może przede wszystkim, pieniądze. W przypadku tradycyjnych wydawnictw autor otrzymuje 5-10 proc. ceny okładkowej od sprzedanej książki. Autor niezależny może otrzymać nawet 100 proc. ceny każdej sprzedanej pozycji. Oczywiście, z tej kwoty musi pokryć koszty procesu wydawniczego: redakcję, okładkę, druk, realizację zamówień. Szafrański obliczył, że przy tym poziomie sprzedaży książki, jaką osiągnął samodzielnie, w razie współpracy z wydawnictwem zarobiłby ponad 11 razy mniej.
Z analizy polskiej firmy IMKER, która oferuje self-publisherom wsparcie w wydaniu, sprzedaży i promocji książek, wynika że po sprzedaniu średnio 500 egzemplarzy zwraca się cały koszt związany z wydaniem własnej książki. Sprzedaż kolejnych egzemplarzy stanowi już realny i niekiedy znaczący zysk dla autora.
Cyfrowy rynek bez granic
Self-publishing nie sprowadza się wyłącznie do książek papierowych, dotyczy również e-booków. Skupiając się na wydawnictwie cyfrowym, mniej znani nie muszą ponosić ryzyka drukowania książek i często zadowalają się publikacjami w plikach PDF.
Kto chce zaistnieć na globalnym rynku e-booków, może skorzystać z platform cyfrowych takich jak Amazon Kindle Direct Publishing, Kobo czy Ingram Spark, które kompleksowo wspierają autorów w przygotowaniu cyfrowej publikacji. Kupujący może skorzystać z opcji druku na żądanie i zamówić wersję papierową. Platformy płacą autorom do 70 proc. ceny książki. Według danych Bowker, udział Amazona w rynku samodzielnie wydanych książek drukowanych w USA wzrósł z 6 proc. w 2007 roku do 92 proc. w 2018 roku. Jedna na każde cztery książki, które sprzedają się na Kobo, pochodzi z ich platformy self-publishingowej Kobo Writing Life.
O ile z powodu pandemii wielu tradycyjnych wydawców wstrzymywało się z oficjalnymi premierami książek, autorzy działający w modelu self-publishingu oferowali ciągle nowe pozycje. Platformy self-publishingowe, takie jak Lulu czy Smashwords zanotowały istotny wzrost sprzedaży tytułów wydawanych własnym sumptem począwszy od marca 2020 r., gdy rozpoczął się lockdown związany z COVID-19. Association of American Publishers i Amazon KDP podają z kolei, że w 2020 roku dwukrotnie więcej autorów opublikowało książki na platformie niż jeszcze rok wcześniej.